Muzyka towarzyszy im wszędzie
Jest więc rok 1619, kiedy holenderski statek niewolniczy przywozi dwudziestu Murzynów do miejscowości Jamestown na brzegu Wirginii. Czarnoskórzy ludzie mają muzykę we krwi. Ich melodie charakteryzują się niesłychaną symbiozą i funkcjonalnością między życiem a dźwiękami, między śpiewem a tańcem. Muzyka towarzyszy czarnoskórym wszędzie, na co dzień i w czasie ślubów, podczas modlitwy oraz w umila im pracę.

Anglikańskie melodie ulegają transformacjom

Szczególnie ciekawy jest rodzaj pieśni zwany work – song oparty na regule „call and response” polegającej na zawołaniu głosu solowego i odpowiedzi chóru. To pierwszy krok ku muzyce jazzowej. Dla osiemnastowiecznych niewolników skutych na plantacjach wspólnym łańcuchem pieśń jest niezbędnym elementem pracy zbiorowej. Muzyka jazzowa rozpoczyna się jednak na dobre w momencie, kiedy czarnoskóry niewolnik wkroczył do kościoła. Muzykalność Afroamerykanów sprawia, że nabożeństwa z udziałem murzyńskiej ludności przeradzają się w twórcze akty. W wiejskich kościołach Georgii i Luizjany rozbrzmiewają europejskie i anglikańskie melodie eklezjastyczne, ale rozbrzmiewają już inaczej, ulegając twórczym wariacjom i transformacjom.

Od samby do jazzu

Tak rodzi się specyficzna muzyka afrykańska,. Już w dziewiętnastym wieku charakteryzuje się charakterystycznym zmiennym metrum, przenoszeniem akcentów czy polirytmią. Na powstanie jazzu wpływają także inne kultury i tańce takie jak tango, samba, conga, a także staroangielskie ballady oraz szkockie i irlandzkie pieśni ludowe, kultura indiańska a nawet elementy chińskie. Ostatnim etapem rozwoju i powstania jazzu jest rozwój tzw. „ragtime music”, czyli muzyka synkopowana, mająca korzenie w tradycji wędrownych minstreli.

Anna Kowalska, foto:SocialButterflyMMG/Pixabay